Znajdź opowiadanie:

"KLEINER TEDDYBEAR" - Jigglypuff

(By przejść do bloga, kliknij w obrazek)


[To opowiadanie jest nadal dostępne dzięki pracy Spisu oraz Czytelników, którzy okazali swoje wsparcie]

FRAGMENT: 


 Z zewnątrz dobiegł mnie głos. Taaak, jego jeszcze nie do końca męski, melodyjny głos. Wyraźnie się zbliżał. Odwróciłem się w tamtą stronę i, zanim jeszcze zdążyłem narobić w majtki, zobaczyłem mojego Billa, którego od tamtej chwili postanowiłem już nigdy nie wyzywać, nawet w myślach, nie przedrzeźniać, nie cieszyć się z jego nieszczęścia i dzielić tym, co dobre. I chyba poszedłem na łatwiznę, bo dzięki ostatnim wydarzeniom, w ogóle nic takiego nie przyszłoby mi nawet do głowy.
Moje oczy wciąż na niego patrzyły. Na jego opalone policzki, na ramiona przypieczone słońcem i wystające obojczyki, na włosy i usta. Bardzo chciałem zapamiętać go właśnie takim, jakim wtedy go widziałem; kto wie, czy zaraz nic się nie zmieni i nie rozgniewa się na mnie, nie chcąc mnie w ogóle widzieć?
Może zmienił plany i wcale nie chciałby, żebym w tym momencie go nachodził? Może ma już kogoś na pocieszenie i nie w głowie mu jego własny brat? Tyle pytań nachodziło mnie w tamtym momencie… tyle niedomówień.
 A on, cholera, tylko podszedł, chwycił za moją drżącą rękę i się uśmiechnął. Tylko tyle! A może „aż tyle”, bo właśnie całe wnętrze podeszło mi do gardła, ręce zaczęły pocić się jak polane wodą, a twarz przybrała zdrowo buraczkowego koloru.
 – Gorąco ci, prawda? – zapytał, a ja odpływałem. Nie było mi tak dobrze z żadną dziewczyną! Pomyśleć, że dopiero mój własny bliźniak potrafi wzbudzić we mnie tyle emocji jednym pytaniem.
 – T… Taaak – odpowiedziałem jakby „pewny siebie”, chociaż wszyscy i tak wiedzą, że w środku telepałem się jak przestraszone niemowlę.
 – To idź się przebrać. Ja poczekam… Zawsze poczekam. – Pokazał ręką na schody po lewej stronie. Hm, chociaż tyle. Choć – nie ukrywam – spodziewałem się czegoś więcej. Może nie tego, że wskoczy mi w ramiona, płacząc jak stęskniona żona, a… właściwie to jak stęskniony mąż, którego mąż (swoją drogą – jak to w ogóle brzmi?!) wraca po wielu miesiącach z wojny, ale… miło by było. Czułbym się na pewno bardziej swojsko.
Poszedłem we wskazanym przez Billa kierunku i dopiero w pokoju mogłem się wyluzować. Jejuuu, jaki ja jestem jeszcze niedoświadczony w sprawach sercowych. A wydawało mi się, że tak wiele mam za sobą. Pamiętajcie – nigdy nie ufajcie doświadczeniu. Może was zmylić w najmniej oczekiwanym momencie.
 Zdjąłem ubrania, które w rękach aż kleiły się od mojego własnego potu i czym prędzej wszedłem pod prysznic. Chciałem zmyć z siebie ten stres i zażenowanie, które mimo wszystko mi towarzyszyło. A jeśli zauważył, że ciągle nie jestem pewien co do swojej decyzji? Pewnie zauważył, w końcu bycie bliźniakiem zobowiązuje do odczuwania uczuć tego drugiego, oczywiście w pewnym stopniu. A może byłem właśnie taki… zagubiony, bo on też nie był do końca zdecydowany, czy aby na pewno robi dobrze? Miejmy nadzieję; mam nadzieję.

autorka: Jigglypuff


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Created by Agata for WioskaSzablonów. Technologia blogger.